Strony

sobota, 31 marca 2018

,,Once" Rozdział IV


Grudzień 2017

        Siedząc obok Kuby, Kasia czuła się spokojniejsza, działał na nią uspokajająco. Gdy przedstawił się, odpowiedziała mu łamiącym głosem:

        – Katarzyna.

        – Miło mi cię poznać, Kasiu.

          Nie odpowiedziała, więc zapytał:

         – Dokąd jedziesz? Jak długo będzie trwała moja przyjemność podróżowania z tobą?

        – Nie wiem. Może cały dzień? – zadała mu pytanie retoryczne i kontynuowała, siląc się na dłuższą wypowiedź. – Jak każda osoba mam swoje zachcianki i mam prawo robić, co chcę.

        – Postępujesz śladem słynnej piosenki Maryli Rodowicz?

       Pytanie to zamiast śmiechu spowodowało jedynie zniknięcie grymasu z twarzy dziewczyny. To już coś. Przynajmniej zapomniała o tym, czego nie chciała pamiętać

       Starsi państwo siedzący naprzeciwko patrzyli się na nich w sporym zdziwieniu. Bali się spojrzeć w oczy tej dziewczynie, a tu proszę, grymas z twarzy jej znikł, nawet wysiliła się, odpowiadając chłopakowi. Kamień spadł im z serca; co prawda jej towarzysz nie wyglądał na godnego zaufania, lecz przynajmniej ją uspokoił, zaczynali się obawiać najgorszego, ale widząc zmianę sytuacji mogli spokojnie wysiąść i pójść do domu bez wyrzutów sumienia.

       – Może pójdziemy na łyżwy? – spróbował zażartować Kuba, doskonale wiedział, że o tej porze jest już wszystko zamknięte, dochodziła dziesiąta wieczór.

        – Nie powinieneś już być w domu? – Po raz drugi odezwała się na dłużej, a w tym wypadku nawet zażartowała. – Rodzice nie będą się martwili?

      — Oni od dawna nie przejmują się godzinami moich powrotów. – W duchu się śmiał, dawno nie był już w tak dobrym humorze. Starając się powstrzymać wykwitający na twarzy banan, zapytał: – a twoi?

     — Ja nie mam rodziców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz