Rozdział VIII
Grudzień 2017
,,Iść z
nim czy nie iść?”, zastanawiała się Katarzyna. Powinna łapać chwile, lecz nie
czuła już tego, że żyje. Wydawało jej się jakby wcale nie istniała, a ciało
poruszało się bez duszy. Wyglądało na to, że była jedynie marionetką, gotową na
rozkazy innych, ale nigdy samej siebie.
,,Biorąc
pod uwagę mój kompletny brak rozumowania, powinnam za nim pójść – myślała. – Za
nim, a nie z nim? Moje myśli już same zboczyły na niepokojące tory”.
Wydawała
się taka niewinna, młoda i gotowa na przyszłość, jednak już nie była zdolna do
racjonalnego myślenia. Wprost przeciwnie, pozwalała sobą kierować, a
przynajmniej taki wniosek można było wyciągnąć z jej zachowania. Powinna więc
pójść za Kubą i zrobić to, co on chce. Jednak jakiś wewnętrzny zapał wciąż ją
jeszcze powstrzymywał, a sprawa była przegrana, dziewczyna nie miała siły już
walczyć.
Patrząc
na swojego towarzysza, nie widziała już w nim chłopaka, który wsiadł do
pociągu. Teraz sprawiał wrażenie osoby dominującej, a także bezwzględnej.
Katarzyna zastanawiała się, czy aż tak się zmienił od chwili pierwszych
wypowiedzianych słów, wymienionych spojrzeń. Jej mózg analizował, czy aby na
pewno da się kogokolwiek poznać w tak krótkim czasie, podczas jednej podróży
pociągiem. Bardziej to wyglądało na rozgryzienie prawdziwej tożsamości
chłopaka, ale to nie był koniec, miał on jeszcze miał sporo za uszami, wiele
rzeczy, które zdąży pokazać. Była w sytuacji bez wyjścia, nie mogła tak po
prostu powiedzieć, że mu nie ufa. To nie koncert życzeń, lecz życie. Postawiła
jeden krok, musi dostawić też drugi. Za swoje czyny trzeba brać
odpowiedzialność. Takie myślenie wydawało jej się dziwne, jednak ją już to nie
obchodziło.
– Idę –
odpowiedziała.
– Na
pewno?
– Tak.
–
Genialnie – odpowiedział i uniósł kąciki ust do góry.
–
Wychodzimy na następnej stacji?
–
Zależy, gdzie idziemy.
– A
gdzie idziemy? – zapytała, przy czym wyraz jej twarz stał się niezbyt wyraźny.
– Skoro
sama nie zdecydowałaś, to zrobię ci małą niespodziankę – rzekł i chytrze się
uśmiechał. – Do miejsca, do którego zmierzamy, dotrzemy z każdej stacji, więc
spokojnie.
Zaczynała
się go bać, czuła, że coś jest nie tak. Powoli zastanawiała się, czy odezwanie
się do tego chłopaka było złym pomysłem. Jakub nie był dobry.
–
Wychodzimy! – krzyknął.
Mam do nadrobienia kilka poprzednich rozdziałów. Przez moją nieobecność narobiło mi się mnóstwo zaległości. :) Podoba mi się jednak taka długość rozdziału, bo jakoś łatwiej mi się ją czyta. :) Jednak ten wzrok nie jest aż tak zagubiony na tym komputerze. :)
OdpowiedzUsuń