Polecany post

,,Szeptem" Becca Fitzpatrick

Tytuł: ,,Szeptem” Autor: Becca Fitzpatrick Wydawnictwo: Moondrive Tłumaczenie: Paweł Łopatka Liczba stron: 336 Data wydania...

poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Christopher Paolini ,,Brisingr"


Tytuł: ,,Brisingr”
Autor: Christopher Paolini
Wydawnictwo: Wydawnictwo MAG
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Liczba stron: 624
Data wydania: 20.09.2009 r.




Po przeczytaniu dwóch książek opowiadających o życiu Eragona i jego smoczycy Saphiry nie mogłam powstrzymać się od zerknięcia okiem na kolejne przygody młodego mężczyzny.

Autor książki jest młody, a właściwie był, gdy wydał Eragona, miał wtedy jedynie piętnaście lat. Christopher Paolini to szalenie inteligenta postać. W wieku 15 ukończył szkołę, korzystając z domowego nauczania. Na początku jak to zwykle się zaczyna powstał szkic, następnie pisanie, nieoceniona pomoc rodziców przy interpunkcji i łamaniu książki. A na koniec wydanie w rodzinnej firmie. Do tego trzeba powiedzieć o licznych spotkaniach z czytelnikami w celu promocji książki. I tak ,,Eragon" stał się sławny.

Po ostatniej bitwie młody jeźdźca wraz ze swoją smoczycą regeneruje i przygotowuje się na dalsze przygody w jego życiu. Tym razem ma przy sobie kuzyna Rorana, na którego pomoc może zawsze liczyć. Tym razem liczy on na przysługę sławnego kuzyna, uwolnienia narzeczonej, porwanej przez wroga, sprzedanej przeciwnikom przez jej własnego ojca.
Eragon zakończył pewien etap swojego życia, teraz czeka go kolejny.
,,Przejmuj się tym, co możesz zmienić, reszta sama się rozstrzygnie."
Jego zadaniem jest pozbawienie Galbatorixa władzy. Pytaniem jest jak tego dokonać i czy da się to zrobić?
Czy młody chłopak sobie poradzi z tak wielkim niebezpieczeństwem?
Cały czas na jego drodze pojawiają się nowe niebezpieczeństwa, które mogą mieć znaczenie w jego przyszłości.

Z dotychczas przeczytanych książek Paoliniego ta najbardziej mi się podobała. Dlaczego? Była pełna akcji, bitw, widowisk. Zupełnie różni się od dwóch poprzednich części, które są dosyć spokojne, pełne tajemniczości, nie brakuje tego tej książce, ale moim zdaniem jest lepsza, bardziej rozbudowana, dopracowana, a także dojrzalsza.
Dostrzegamy w niej akcję, której brakuje w poprzednich częściach.
Opisy w książce są również nieco bardziej rozległe i barwniejsze, a bohaterowie są ukazani z większym charakterem. Jestem na tak dla tek książki. Przy jej czytaniu miałam wiele zabawy i większe pole dla wyobraźni. 

,,Nie przywiązuj się do swoich przekonań tak, by nie móc dostrzec innych możliwości."

Minusem jest nieco ubogie słownictwo jak na fantastykę. Nie możemy mieć tego za złe autorowi, napisał tę książkę w naprawdę młodym wieku. Oczywiście może być to także efekt uboczny tłumaczenia.



Już niedługo na blogu:
Spektakl ,,Ślub doskonały"

 Social media:

Fb-->https://www.facebook.com/Zapiski-Isi-542786129387331/
Ig--->isiaaa_n_books

niedziela, 29 kwietnia 2018

,,Once" Rozdział VI


Grudzień 2017

Stwierdzenie to spowodowało zagęszczenie atmosfery. Kuba niestety nie był typem pocieszyciela, wprost przeciwnie, nigdy nikomu nie współczuł, od razu zrywał kontakty z dziewczynami, które zaczynały przy nim płakać. Tym razem mimo wszystko postanowił dać sobie trochę czasu. Poświęcał się, uważał, że oczekuje za podtrzymanie tej znajomości nagrody. Zawsze interesował go jedynie podryw, życie bez żadnego głębszego uczucia.

Nie chciał się litować nad Katarzyną, nie leżało to w jego charakterze, lecz gdy dziewczyna zaczęła się tępo gapić w okno wiedział, że musi coś powiedzieć, aby ten wieczór nie skończył się beznadziejnie. Jedyną deską ratunku było pocieszenie, dlatego wyszeptał:

– Ej, nie będzie źle – oczywiście nie spotkał się z żadną reakcją, cicho zaklął, wiedział, że spalił akcję. Powinien był zareagować wcześniej

Chłopak zamierzał już odejść i wysiąść na następnej stacji, kiedy z ust dziewczyny wydobył się cichy głos.

– Może — ponownie zamilkła, lecz Kuba poczuł, że ma jeszcze szansę się zrehabilitować, a ona jakby coś wyczuła, po czym dodała: — lecz nie w tym wcieleniu.

Kompletnie zbaraniał, już nie wiedział co ma zrobić ani powiedzieć. Słowa gdzieś się zapodziały, pewnie na końcu języka, nieuchwytne. Nie widział wyjścia z tej sytuacji. Myślał jedynie o tym jak może stąd najszybciej odejść.

— Dobra, łyżwy odpadają, ale możemy się przejść.

Nadzieja powróciła, czuł się jak zwycięzca. Sam przed sobą przyznał się, że nie spodziewał się tego. Słowa dziewczyny sprawiły, że zmienił zdanie. Chociaż ponownie stracił możliwość myślenia, postanowił szybko odpowiedzieć zanim jego cicha rozmówczyni się rozmyśli.

— No to gdzie idziemy? – zapytał.

— Nie wiem, to była twoja propozycja, geniuszu.

— Sama się zastanów skoro się zgodziłaś. — Oboje nie wiedzieli dlaczego w tym momencie jego głos stał się oschły.

Miał w głowie plan, ale teraz gdzieś znikł, wyleciał mu z głowy w jednym z chwilowych zapomnień nazywanych myśleniem . Kuba wiedział, że powróci jak wszystko inne, potrzebny był mu jedynie czas. Genialnych rzeczy, o których myśli się przez dwa lata, nigdy się na długo nie zapomina. Chłopak czekał na powrót części pamięci, tak jak czekał od dwóch lat na dzisiejszy dzień; potrzebna mu była jedynie do tego odpowiednia osoba.

,,Once" Rozdział V


  31 sierpień 2016 r.

            Beztroskie wakacje się kończyły, pozostał jedynie ostatni dzień. Chwile szczęścia i swawoli liczono w sekundach, aby wydawało się, że trwają dużo więcej. Jeszcze kilkanaście godzin i uczniowie szkół w Polsce będą musieli wstawać i szykować się na uroczyste rozpoczęcie roku szkolnego. Jeszcze chwila zabawy i zacznie się nauka. Katarzyna pójdzie do szkoły; dla niej miała być to nowa rzeczywistość, zmiana znajomych, nauczycieli, otoczenia. Nowe życie, lepszy start, ostatnia prosta do wybrania uniwersytetu. To już jutro.

            Lecz trzydziestego pierwszego dnia sierpnia można było się jeszcze pobawić. Ostatnie minuty lata należą do doczesnych znajomych, zaś następny dzień i cały nowy rok szkolny do tych jeszcze niepoznanych. Nadarzyła się okazja. Impreza kończąca lato. Gdy Kasia dostała zaproszenie, nie zastanawiała się długo; uważało to za dobry pretekst do wymknięcia się z domu, zabawienia się po raz pierwszy w życiu.

            Na imprezie miało być ognisko, jedzenie i muzyka: organizator kupuje wszystko za składki. Zaproszona została cała dawna klasa oraz ich znajomi, a także znajomi znajomych. Chociaż balangi i melanże nie były w guście dziewczyny, to na tej imprezie chciała być. Każdy o niej mówił. Idąc do spożywczaka, słyszała ludzi szepczących o niej, również w sklepach z odzieżą nie było o niej cicho. Impreza roku, a na pewno wakacji. Mega zabawa, tłum ludzi, dobra muzyka, obłędne jedzenie, może poza ogniskiem, a także alkohol. To ostatnie jednak jej nie zachęcało. Nie pila. Nigdy. Jednak bała się oceniania z powodu swojej abstynencji. W głębi duszy chciała spróbować, bała się jednak, że odleci przy kimś, a nie chciała powtarzać błędów ojca.

           Przeszukując szafę i przewracając milion obecnych w niej ubrań, Kasia myślała o imprezie: o tym, jak będzie, jak się zachowa, rozważała każdą możliwość. Doskonale wiedziała, że było to głupie; marnowała czas, a przecież musiała się wyszykować. Dobranie ubrania stanowiła dla niej problem; wiedziała, że na imprezie pojawi się mnóstwo przystojnych chłopaków, ale też trzy razy tyle dziewczyn wymalowanych i odstrojonych specjalnie dla nich. Wszystko skończy się tym, że całe towarzystwo będzie pijane, a ona potulnie popodpiera sobie ścianę, której nie będzie, chyba że jest tam jakaś altanka. Myśląc o ubiorze swoich rówieśniczek, wyciągnęła z szafy czarne dżinsy, idealny ciuch na każdą okazję. ,,Będą idealne, nie dam im się!", pomyślała. Dopiero teraz zaczął pojawiać się problem pt. ,,Co zrobić z górą?". To właśnie ona stanowiła największe wyzwanie. Zwykle Kasia nie miała problemu z doborem ubrania, być może się tym nie przejmowała; po prostu starała się wtopić w tło, niczym się nie wyróżniać z tłumu. Tym razem chciała się wyszykować, bo to tego dnia zacznie się jej wstęp do nowej szkoły, pod warunkiem, że na imprezie pojawią się znajomi z liceum. Ten wieczór miał być jej wizytówką.

          Katarzynie nie pozostało już wiele czasu. Całe szczęście, że zdążyła się umalować, jednak nie była jeszcze kompletnie ubrana; pozostała nieszczęsna góra. Po raz kolejny otworzyła szafę. Nic konkretnego nie wpadło jej w oczy. Kilka bluzek, jakiś sweter. „Cóż, na pewno nie jest to szafa na miarę Jessiki Mercedes", pomyślała. Jednak się czegoś od blogerek modowych nauczyła. ''Najważniejszy jest dobór kolorów". Pomyślała nieco i zdecydowała, że najlepszym ubiorem będzie bluzka takiego samego koloru jak spodnie, czyli czarne. Jak postanowiła, tak zrobiła. Szybko założyła przygotowane ubrania, dobierając do nich bluzę, również w najciemniejszym kolorze, jaki istnieje.

            Dziewczyna postanowiła w końcu wyjść z domu. Wzięła klucze, założyła buty i na odchodnym krzyknęła:

             – Mamo! Wychodzę! Późno wrócę! – Po czym znikła na klatce schodowej, głośno trzaskając drzwiami. Równym tempem zbiegła po schodach, już dawno temu zmęczyła ją zabawa, jaką była jazda windą. Wyszła przed blok, gdzie czekały na nią dziewczyny; przywitały się, a następnie Ola zabrała głos:

           – Filip będzie już na nas czekał na miejscu.

            – Zmęczył się staniem – dogryzła Magda chłopakowi, który nie miał w tej chwili szansy się obronić.

             – Bardzo śmieszne – odparła nieco speszona Katarzyna.

             – Chodźcie, aż tak długie spóźnienia nie są fajne.

             Dokładnie wtedy podjechał autobus, a dziewczyny, nie tracąc chwili, wsiadły do niego, kasując karty, po czym udały się na sam jego tył. Czekała je dwudziestominutowa podróż. Z każdą mijającą minutą denerwowały się coraz bardziej przedłużającym się spóźnieniem. Już dawno powinny być na miejscu. Jednak ustaliły, że „modnie" będzie się nieco spóźnić. Na szczęście pojazd nie poruszał się z możliwie najmniejszą prędkością; parne powietrze autobusowe im dzisiaj nie dokuczało, nie było ani za gorąco, ani za zimno. Można było odetchnąć pełną piersią.

              Dziewczyny, w przeciwieństwie do Kasi, wystroiły się w sukienki i spódnice, a mocny makijaż był widoczny, ale przecież o to chodziło dzisiejszego wieczoru, aby się bawić i świetnie wyglądać. Jednak nie były pewne, czy uda im się zaczarować innych.

            Po spodziewanych dwudziestu minutach dojechały na przystanek. Pozostało im znalezienie miejsca, gdzie miała się odbyć impreza. Szukając, rozmawiały o nieistotnych sprawach, bzdetach. Dosyć szybko dotarły do celu. Wchodząc w przestrzeń, zostały mocno zaskoczone na widok ich najlepszego kolegi, który najwidoczniej nie był sobą. Filip upił się, bluźnił i chamsko próbował podrywać dziewczyny.

              Kasia i jej przyjaciółki były w szoku. Filip? On się upił? Wręcz niemożliwe, był przykładną, radosną osobą. Nigdy nie pił, chyba że okazjonalnie lampkę szampana. Nadal w to nie wierzyły, do czasu, kiedy do nich podszedł, wypowiadając słowa, które traciły odpowiednie brzmienie, a także niektóre samogłoski i spółgłoski.

              – Hej – przywitał się – czekałem na was.

               – Było tyle nie pić.

                – Kasieeeńko, nie chciałem, tak wyszło. Nic już nnie pporadzisz.

                – Zamilcz. – Dziewczyna musiała ochłonąć. Zaskoczył ją, nie chciała wyjść przy innych na złośnicę. Sprawił jej zawód, specjalnie się dla niego umalowała, a on był pijany.

               – Ej, nie chciałem, naprawdę.

               Próbowała się opanować, nie chciała ukazać złości, musiała pobyć sama, ochłonąć. Wściekła na chłopaka usiadła na huśtawce, to mogło ją odstresować. Oddając się melancholii, zastanawiała się, co ma zrobić w tej sytuacji. Lubiła tego chłopaka, był jej przyjacielem, a teraz sobie popił. Zawiódł ją, utracił zaufanie; przyznała, że miała o nim lepsze zdanie. Zganiła siebie w myślach. Nie był jej nic winien. Przerwała swoje rozważania, gdy podeszło do niej dwóch chłopaków.

             – Hej – przywitali się.

            – Hej.

           – Może trochę napoju? – zapytał jeden z nich i dodał: – Oczywiście tego nie dla dzieci. Chcesz?

             – Jasne.

            Podali jej, a ona odeszła. Nie chciała pić alkoholu, ale wiedziała, że jeżeli nie weźmie plastikowego kubeczka, nie dadzą jej spokoju, a jakieś dziecinne przezwisko przylgnie do niej na stałe. Wolała wziąć alkoholowy napój. Potem wstała. Po przejściu odpowiedniej odległości, z której dwóch chłopaków nie mogło już jej zobaczyć, wylała zawartość kubka, a sam plastik wyrzuciła do pobliskiego, prowizorycznego kosza składającego się jedynie z samej folii. Dzięki nim miała przynajmniej co robić, a chwilę później już jej się nudziło. Postanowiła wrócić do Filipa, wesprzeć go, a nie na niego wrzeszczeć.

            Gdy tylko ją zobaczył, zaczął:

            – Kasia, nie chciałem. Pozwól mi się wytłumaczyć.

              – Skoro już chcesz, to możesz spróbować.

            – Wiesz, ostatnio wszystko się zmieniło. Odrzuciłaś mnie, przez wakacje nie miałem z tobą ani dziewczynami kontaktu. Potrzebowałem towarzystwa, zagojenia bólu. Dzisiaj nieco przesadziłem. Jednak nie poddam się. Sprawię, że odzyskam twoje zaufanie. Udowodnię, że jestem ciebie wart, będę walczył. Poczekam, nawet dziesięć lat.

            – Filip, jesteś pijany, nie jesteś sobą. – Dziewczyna była przerażona usłyszanymi słowami, starała się to wyrzucić z pamięci, na próżno, pamiętała wszystko.

            – Kaśka...

              – Spokojnie, teraz pójdę po dziewczyny i odprowadzimy cię do domu. Nie możesz wracać sam w takim stanie.

              Jak powiedziała, tak zrobiła. Nie chciała wracać z nim sama, lecz mieć oparcie. Idealną osobą do takiej podróży była Ola. Oczywiście zapytała wszystkie dziewczyny, czy z nią pójdą, lecz odmówiły, bo w sumie dobrze się bawiły. Wróciła z nią do Filipa.

                – Siemka, Filipek – przywitała się dziewczyna.

                  – A gdzie reszta?

                – Daleko, nic ich nie obchodzisz. – Po tych słowach się zaśmiała. – Popiło się? Pamiętaj, następnym razem z umiarem. Biedna Kaśka musiała się nad tobą zlitować. Wstawaj! Pomogę jej, znajcie, ludzie, moją litość! No już, wstawaj, pójdziemy do domu.

                  – Nie chcę wam robić problemów – wypowiedział te słowa z trudem.

               – Przestań, i tak mi się nie podobało, a Kaśka to Kaśka.

                – Ej, ja również nie mam nic do zrobienia tutaj – odezwała się sama zainteresowana.

                 – Idziemy!

                Olka przez całą drogę paplała, podtrzymywała grobową atmosferę, której ciężko się było rozrzedzić, nie dopuściła nikogo do głosu. Szli powoli, Filip mieszkał jedynie kilometr dalej. Zważając na zaistniałe okoliczności, postanowili się przejść. W Warszawie, gdzie jest mnóstwo środków transportu publicznego, takie spacery są wysoce wskazane.

            Po odprowadzeniu chłopaka dziewczyny zdecydowały, że zostaną u niego na chwilę. Filip nie był śpiący, lecz rozbawiony, zaczynał czuć się coraz lepiej.

           -Dziewczyny, nie idźcie jeszcze – poprosił – chyba, że musicie.

            – Muszę, ale dopiero na dwunastą. A Ty, Kacha?

             – Hmm, mama pewnie śpi, nie zauważy mojego braku – odpowiedziała smutno dziewczyna.

           – A tata?

          – Hmm... – W jej oczach pojawiły się łzy, lecz nikt z obecnych tego nie zauważył, co pozwoliło je dokończyć ledwo rozpoczęte zdanie: – Pewnie siedzi pod monopolowym.

           Po wypowiedzianych słowach zapadła długa cisza, nikt nie wiedział, co ma powiedzieć, jak odnieść się do zaistniałej sytuacji. Temat nie został zakończony, brakowało już słów. Na odsiecz zagubionym nastolatkom przyszedł dzwonek.

          – Idę otworzyć – powiedział Filip, po czym wstał, lekko kołysząc się na boki. Silne zawroty głowy sprawiły, że ledwo utrzymał się przed upadkiem, przed którym uratowały go dziewczyny, przychodząc z pomocą. Oparł się na nich, razem ruszyli do drzwi, aby otworzyć niespodziewanemu gościowi dobijającemu się do nich.

           Kasia jako pierwsza podeszła do drzwi, otworzyła je, po czym odsunęła się ze zdziwieniem. Ujrzała za nimi ciemnego blondyna, z pociągłą twarzą oraz głębokimi, niebieskimi oczami. Po prostu zobaczyła ideał chłopaka, wręcz anioła. Jednak to nie przyciągało jej uwagę, lecz zarost, kolczyki w uszach oraz liczne tatuaże. Zamiast bluzy narzucił na koszulkę dżinsową kamizelkę z krótkimi rękawami. Nie wiedziała, kim jest, przez co zaczynała się go obawiać.

            – Co ty tutaj robisz? – zapytała pełnym obawy głosem.

           – O to samo mogę ciebie zapytać.

             Wtedy Filip z Olą podeszli do drzwi, a gdy chłopak zobaczył osobę stojącą obok Kasi, przedstawił ją dziewczynie.

            – Kasia, to jest mój brat Aleks.

            Zaniemówiła, nie spodziewała się tego. Do tej pory myślała, że Filip jest szczęśliwym jedynakiem. Nie byli do siebie podobni. Wprost przeciwnie; byli jak ogień i woda.

           – Ej, dziewczyny. Sorry, ale musicie spadać. – Aleks przemówił po raz kolejny. – Filipie, rodzice będą tutaj za dwadzieścia minut.

         – Odprowadzę was – zaoferował swoją pomoc Filip.

         – Nie ma takiej potrzeby. – Dziewczyny porozumiewawczo na siebie spojrzały, założyły buty, szybko się pożegnały i wyszły.

         Po drodze ponownie rozpoczęła się rozmowa.

          – Wiedziałaś, że on ma brata? – zapytała Ola.

         – Nie miałam pojęcia, ale patrz, twój autobus! Biegnij! – wykrzyknęła dziewczyna. Było to zrozumiałe, kolejny był za godzinę, nikt nie chciałby tyle czekać.

           Światła autobusu ograniczyły widoczność dziewczynie, która szepnęła koleżance kilka słów na pożegnanie i cierpliwie ruszyła na następny przystanek, by nie stać bezczynnie w miejscu.

             Godzinę później wchodziła już do domu. Panowała w nim cisza. Dziewczyna cichutko kroczyła, nie chciała budzić mamy, która pewnie już spała. Jednak zobaczyła światło. Weszła w głąb mieszkania, gdzie w kuchni przy stole zobaczyła mamę, która płakała.

        – Mamo? – zapytała cichutko.

          Odpowiedziała jej cisza.

sobota, 28 kwietnia 2018

,,Dla ciebie wszystko" N. Sparks


Tytuł: ,,Dla ciebie wszystko”

Autor: Nicholas Sparks
Wydawnictwo: Albatros
Tłumaczenie: Magdalena Słysz
Liczba stron: 400
Data wydania: 08.10.2014 r.

Ekranizacje książek Sparksa często wpływają na to, że sięgam po jego powieści. Jak żadne inne filmy wywołują milion emocji u odbiorcy. Nie ważne czy ogląda się je samemu, z rodziną czy przyjaciółmi są świetnym sposobem na spędzenie miło wolnego czasu. Po nich zwykle zasiadam do czytania tej samej historii, jednak z odpowiednim odstępem czasowym (mniej więcej roku, może dwóch). Tym razem udało mi się przeczytać ,,Dla ciebie wszystko", książkę której ekranizacja wywarła na mnie ogromne wrażenie. Lecz czy z wersją papierową było tak samo?

Nicholas Spark jest nazywany królem romansu, znamy go jako amerykańskiego pisarza i scenarzystę, autora licznych światowych bestselerów. Sześć z jego książek zostało zekranizowanych, a do kilku innych prawa zostały sprzedane wytwórniom filmowym. Na swoim koncie ma około 30 książek.


Po jego powieściach jesteśmy w strzępach, nachodzi nas refleksja. Tym razem Sparks tworzy niebagatelną historię opowiadającą o miłości dwojga ludzi Dawsona Cola, chłopaka wychowującego się w przestępczej rodzinie znienawidzonej przez całe małe miasteczko i Amandy Coller, dziewczyny z dobrego, a przede wszystkim bogatego domu. W porównaniu do niej chłopak nie miał nic. Nikt nigdy nie akceptował ich związku, nie byli przykładową parą, lecz tą, która łamała stereotypy, a to nie podobało się mieszkańcom miasteczka, a przede wszystkim rodzicom dziewczyny.
Po latach dawnej parze dane jest się spotkać, każde z nich ma swoje życie oraz dobre i złe chwile za sobą.
Dawson ledwo przeżył wypadek w pracy, a jednym z powodów jego wyjazdu z miasta było potrącenie mężczyzny. Nadal pomimo upływu lat ma wyrzuty sumienia z tego powodu, przez cały czas od wypadku pomagał rodzinie zmarłego.
Zaś Amanda stworzyła swoje własne domowe ognisko,lecz jej przeszłość również jest bogata w demony, straciła córeczkę, nie może się z tym uporać, jej mąż także przez to cierpi, stał się alkoholikiem, nie dogadują się.
Jednak czy spotkanie po latach coś zmieni? Czy śmierć przyjaciela ich dobroczyńcy jest w stanie przeobrazić życie dwojga ludzi?

,,Trudności i ciosy często powodują, że ludzie oddalają się od siebie. Ale czasami przeciwnie, zbliżają ich."

Ta historia to już prawdziwy klasyk, często wymieniana w polecanych powieściach bądź filmach. Lecz czy zasłużyła na swoje miano?

Książka jest piękna, od strony technicznej nie ma się do czego przyczepić, może jedynie do tego, że książki Sparksa są dość schematyczne, za to są ujmujące więc możemy to mu wybaczyć.
Bohaterzy są złożeni z naręczem życiowego bagażu, jako czytelnikom jest nam ich żal, zastanawiamy się ile sami byśmy znieśli i czy bylibyśmy w stanie dać tyle dobra innym co postacie stworzone przez Sparksa.
Jednak to nie jest książka, za którą pokochałabym Sparksa, brakuje mi w niej wyciskacza łez, którego się doczekałam jedynie podczas oglądania filmu.
Także budowa zdań pana Nicholasa jest trudna, książkę ciężko mi się czytało, może także z powodu obejrzenia wcześniej filmu, który uważam za lepszy. 
Ciężko porównać obie formy przekazu, lecz ekranizacja wyzwoliła we mnie tony emocji, litr łez.
Dlatego tym razem polecam Wam film.



Już niedługo:
 ,,Deniwelcja " R. Mroza




 Social media:

Fb-->https://www.facebook.com/Zapiski-Isi-542786129387331/
  Ig--->isiaaa_n_books

czwartek, 26 kwietnia 2018

,,Ta chwila" Guillaume Musso

Tytuł: ,,Ta chwila”
Autor: Guillaume Musso
Wydawnictwo: Albatros
Tłumaczenie: Joanna Prądzyńska
Liczba stron: 320
Data wydania: 03.08.2016 r.


Musso powoli stał się autorem książek, które czytam dosyć często. Polubiłam jego styl, humor, a przede wszystkim fabułę jego opowieści. Tym razem postawiłam na powieść o nieco dziwnej fabule, która może w pewien sposób rozszerzyć wyobraźnię, a mowa o książce pt. ,,Ta chwila".

Guillaume Musso od pewnego czasu dosyć często gości na mojej półce. Powoli zaczął być jej stałym bywalcem. Zaczęło się od przeczytania ,,Uratuj mnie", gdzie byłam pod wrażeniem zdolności pisarskich autora. Później przyszedł czas na inne książki Musso. Czytając opis ,,Potem" przypomniała mi się wyżej wymieniona historia. To właśnie przez to czytacie dzisiaj tę recenzję.

Nad rodziną Arthura Costello krąży klątwa. Po wejściu do zamurowanego pomieszczenia  w małym domku na przystanią mężczyzna traci przytomność. Budzi się w zupełnie innym miejscu, okazuje się, że minął rok od tamtego dnia. Niestety tym razem także traci przytomność. Dzieje się tak za każdym razem, nie pamięta wielu miesięcy, jedynie jeden dzień z każdego roku, ten w którym żył.
Wie, że nie chce tak żyć, lecz także to, że nie ma wyjścia. Ściągnął na siebie klątwę, tak jak jego dziadek wiele lat temu, który przeżywał to samo. Arthur pragnie powrotu do własnego życia, lecz nie wie czy będzie to kiedykolwiek możliwe.
Pewnego dnia poznaje dziewczynę, aktorkę, a właściwie budzi się w jej mieszkaniu. Jest to dla obojga szok, Arthur wie, że nie może stworzyć z nią dobrej relacji, pełnej zaufania i bliskości drugiej osoby.  Mimo to spotyka się z nią w dniach, w których żyje.


Ta książka sama nasuwa mi refleksje, w które się zagłębiałam. Jest ich coraz więcej o upływie czasu, straconym życiu, miłości.
Przede wszystkim nie jest to książka Musso, którego pokochałam. Wprost przeciwnie jest całkiem inna, brak mi w niej thrillera, ale wszystkie książki nie mogą być takie same. Każda powinna być inna i nieść różne wartości.

Jeden dzień w roku, wyobrażacie sobie tak żyć? Jest to straszna perspektywa, bohater musi stawić temu czoła, nie ma wyjścia, cieszy się, że nie ma praktycznie rodziny i przyjaciół, dzięki temu nie musi się martwić, że nikogo nie zrani swoją nieobecnością. Jest to przykre. Skłania nas do myślenia co my byśmy zrobili w takiej sytuacji.

Wszystko się zmienia gdy Arthur poznaje kobietę, w której się zakochuje, ciężko nam patrzeć na ich ból, krótkie chwile i szybki upływ czasu. Dziwimy się jak szybko nam upływa czas, zaś ten Arhura boleśnie skraca piękne chwile i życie.

,,Walczysz z losem. To walka nierówna, zawsze z góry przegrana."

Tak czy nie? Tak, zabrakło mi typowego Musso, jednak książkę jak najbardziej polecam.





,,Nie zapomnij, że mamy dwa życia. Drugie zaczyna się, gdy uświadomisz sobie, że żyje się tylko raz."




Już niedługo:
,,Miłość, która przełamała świat” Emily Henry




Social media:

  Fb-->https://www.facebook.com/Zapiski-Isi-542786129387331/
 Ig--->isiaaa_n_books



wtorek, 24 kwietnia 2018

Przeżywając każdy dzień tak samo, czyli ,,7 razy dziś"

Tym razem  odpoczywając nieco od recenzji książek napiszę parę słów o ekranizacji, . Na ten film "polowałam" od dawna. Chciałam go obejrzeć po przeczytaniu książki o tym samym tytule autorstwa Lauren Olivier, lecz wtedy dopiero informacja o jego powstaniu zaczęła pojawiać się w mediach. Później filmweb milczał. Wiedziałam jedynie, że jego premiera będzie miała miejsce w 2017 roku. Oprócz tego nie miałam żadnych informacji na jego temat. Ostatnio słyszałam rozmowę o nim. Myślałam, że jego powstanie jest już niemożliwe, a tu w końcu doczekała się ekranizacji książki Lauren. Obejrzałam go tego samego dnia.

Reżyserii ekranizacji książki Olivier podjął się Ry Russo-Young, na ekranach w rolach głównych mogliśmy zobaczyć m. in. Zoey Deutch. Film w tak krótkim czasie od premiery otrzymał już trzy nominacje.




Sama historia jest dość ciekawa. Główna Bohaterka, Samantha; prowadzi ciekawe życie pełne wyzwań, imprez, chłopaków, przyjaciół. Jest jedną z tych "popularnych" dziewczyn. Jednak czuje, że nie zawsze jej grupa jest w stosunku do innych fair. To ją udręcza. Lecz prawdziwy kłopot pojawia się wtedy, gdy przeżywa dzień 12 lutego od nowa. Udaje się do łóżka, gdy wstaje następnego okazuje się, że nie nastał nowy ranek tylko ten poprzedni.




Uwielbiam czytać książki, lubię również ich ekranizacje. Głównym powodem obejrzenia tego filmu było to, że był oparty na twórczości Lauren Olivier. Na szczęście nie zawiodłam się. Wspaniale odzwierciedlał on książkę. Większość akcji była zachowana, podobnie jak i postacie. Zarówno dobrze się czytało, jak i oglądało.



Film skłania do refleksji. Mimowolnie zastanawiamy się czy wszystko co robimy jest właściwie. Głównym pytaniem w naszej głowie jest: ,,Co jeśli?", ,,Czy zrobiłam wszystko?". Nie zawsze setka przyjaciół oznacza sukces. Czasami lepiej zatrzymać się i zastanowić jakim się jest człowiekiem.
Jestem na tak dla estetyki filmu, ścieżki dźwiękowej!
Moja ocena: 8/10



Już niedługo:
 ,,Pochłaniacz" Katarzyny Bondy





  Social media:
  Fb-->https://www.facebook.com/Zapiski-Isi-542786129387331/
  Ig--->isiaaa_n_books
  Snapchat---->isiaaa_n

poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Ewa Nowak ,,Kiedyś na pewno"


Tytuł: ,,Kiedyś na pewno”
Autor: Ewa Nowak
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 297
Data wydania: 15.03.2018 r.

Seria ,,Miętowa" Ewy Nowak od zawsze mi się podobała. Nigdy nie miało znaczenia to, że nie przeczytałam wszystkich książek wchodzących w skład cyklu. Sięgając po dowolną powieść, za każdym razem potrafiłam się odnaleźć; bez względu na to czy była to pierwsza część, piąta czy dziesiąta. Tym razem także postanowiłam sięgnąć po twórczość Ewy Nowak. Zawsze chciałam nauczyć się tańczyć, jako małe dziecko marzyłam o sali baletowej, lecz nigdy nie miałam okazji, czasu bądź odpowiedniej motywacji. Gdy dowiedziałam się, że jedna z głównych bohaterek tańczy, byłam już pewna, że to książka dla mnie. Pozostało jedynie ją przeczytać.

Ewa Nowak jest przede wszystkim autorką felietonów, opowiadań, ale przede wszystkim wielu wspaniałych książek dla dzieci i młodzieży. Jej twórczość podsyła nam wiele pomysłów, np. ,,Jak radzić sobie w domu z rodzicami.", dzięki swoim radom daje nam pociechę, a także nadzieję na lepszą przyszłość. W swoich powieściach odnosi się do takich wartości jak uczciwość, miłość, przyjaźń, szacunek oraz szczerość wobec siebie samego i innych.

Uświadamia nas, że życie jest pasmem wzlotów i upadków, radości i łez, zła i dobra.
Główne bohaterki wykreowane przez Ewę Nowak nie różnią się od nas, typowych ludzi; żyją, chodzą do szkoły, mają swoje pasje, a także i problemy, ich życie jest pełne niespodzianek zarówno tych dobrych jak i tych złych.

Kamila jest tancerką, mistrzynią Polski, sporą część swojego życia od małego dziecka poświęca na próby i taniec, w związku z czym nie ma czasu na spotkania ze znajomymi i naukę, stawianie rytmicznych kroków na parkiecie jest całym jej światem.

,,Życie to taniec. Nie przesiedź go pod ścianą."

Kolejnym jej życiowym szczęściem jest ukochany chłopak, Artur. Mimo tego, że Kamila nie poświęca wiele czasu znajomym, koleżankom, swojej miłości to wszyscy mogą powiedzieć, że ją lubią. Tak samo jest z jej urodą, ludzie uważają ją za piękną dziewczynę.
Idealna, wkurzająca bohaterka? Nic bardziej mylnego! Polubicie ją, gdy tylko się z nią zapoznacie.

Zaś Dorota,  najlepsza i przez długi czas jedyna przyjaciółka Kamili; jest jej całkowitym przeciwieństwem. Znajomi, a nawet jej bliscy nie widzą w niej piękności, wprost przeciwnie wytykają liczne wady, które w niej widzą.

,,Zawsze dostajemy od życia nie to, czego chcemy."

Zdecydowanie to ona ma ciężej w życiu niż Kamila. Jej rodzice rzadko pojawiają się w domu, nieco częściej dzwonią ze zdawkowymi słowami. Mieszka z siostrą i babcią, co jest ciężkim przeżyciem, gdyż obie dziewczynki walczą z hormonami, a przez to nie mają najlepszych relacji.
Jednak mimo wszystko jedno jej wyszło, jest mistrzynią języka angielskiego.

Ewa Nowak ukazuje nam przede wszystkim codzienność, nie tę nudną, lecz ciekawą z nietypowymi zwrotami akcji, dodającymi nietypowy smaczek do historii. Oprócz życia, które znamy widzimy bohaterów w pełni poświęcających się swoim pasjom. Czytając byłam tym oczarowana, chciałam wskoczyć w karty książki i żyć tak jak postacie wykreowane przez autorkę.

Ta historia była pełna wdzięku, ale także złych uczynków i kłamstwa.

,,Nie otwierajmy złu drzwi, bo potem tak strasznie trudno je zamknąć."

Bawiłam się jak na rollercoasterze. Ewa Nowak ukazała mi, że ciężko jest komukolwiek zaufać, zawsze może najbardziej nas zniszczyć bliska osoba. Mimo to wiem, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście, czasami dobre, momentami też złe, lecz zawsze możemy się przełamać i zacząć ponownie żyć.


Książki nie tworzy pięćdziesięciu bohaterów, lecz około piętnastu, dzięki temu autorka mogła lepiej się skupić na kreowaniu ważniejszych postaci. Poznajemy ich bardziej, lepiej dostrzegamy problemy oraz motywy kierujące nimi.

Co mi się nie podobało? Ze smutkiem muszę przyznać, że była to narracja trzecioosobowa Oczywiście jest to moje osobiste zdanie, do podobnych historii wolę użycie pierwszoosbowej, która o wiele bardziej pozwala mi się wczuć w daną postać.

Ale to piękne wydanie muszę pochwalić, jest czym zachwycić oczy. Mam nadzieję, że wyjdzie spora część serii, którą postaram się skolekcjonować.

Nadal, pomimo upływu lat nie mogę zrozumieć dlaczego Ewa Nowak jest tak mało znaną polską pisarką młodzieżówek. Jej książki są pełne treści, rad, a także wielu mądrych słów. Przez lata dzięki autorce wiele się z nich nauczyłam. Bardzo jej dziękuję, że wciąż pisze.





,,-Czego w swoim życiu nienawidzisz najbardziej?
- Dwóch słów: 'kiedyś' bo to potwierdzenie, że nie umiesz czegoś umiejscowić w czasie, czyli zmyślasz, i 'na pewno' bo nic na tym świecie nie jest pewne."


Za egzemplarz recenzyjny dziękuję wydawnictwu: