Tytuł: ,,Pocałunek cesarza”
Autor: Sylwia Bachleda
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 512
Data premiery: 04.06.2018 r.
Przedstawiam Wam dzisiaj recenzję książki Sylwii Bachledy pt.
,,Pocałunek cesarza". Jest to książka, która wiele razy mnie intrygowała zarówno tymi dobrymi, jak i złymi, ale to właśnie mnie zachęciło. Skłoniła mnie do tego także druga część tytułu ,,cesarz", jak i wieść, że powieść jest o dziewiętnastowiecznej Francji, od razu miałam ochotę się tam przenieść, a dzisiaj chcę Was zabrać w świat młodziutkiej Charlotte, czyli debiutu literackiego autorki.

Charlotte jest młodą dziewczyną z małego miasteczka. Ma wszystko, ukochanego, dom, rodzinę i piękne suknie. Czego chcieć więcej? Victor, jej narzeczony nie widzi świata poza nią, czyli jedyną ważną kobietą w jego życiu, które jest niebywale piękna i zwraca na siebie uwagę każdego mężczyzny. Ci mają okazję zabłysnąć w oczach Charlotte, gdy tylko jej ukochany wyjeżdża w służbie cesarzowi, pozostawiając swoją piękną narzeczoną. Na horyzoncie od razu pojawia się czarujący Franciszek, który z wytrwałością stara się zająć miejsce Victora.
Na przeszkodzie staje mu dawny ukochany dziewczyny, a raczej list od niego i zaproszenie na bal dla Charlotte, przez co dziewczyna jest zobowiązana pojawić się w Paryżu, nie wypada znieważyć zaproszenia od samego władcy Francji.
Tam wszystko się zmienia, a Charlotte wpada w sidła niezwykle przystojnego i młodego cesarza.
Zaczynają się kłopoty, jedna piękna dziewczyny i tylu mężczyzn w jej sercu.
Zanim zacznę opisywać moje odczucia, chcę Was ostrzec, że nie patrzyłam na tę książkę przez pryzmat historyczny. Jest ona jedynie fikcją, teoretycznie niezwiązaną z historią Francji, a kartki tej powieści nie powstały w celu uczenia się o przeszłości. Mnie wystarczyło kilka słów, aby przenieść się do dziewiętnastowiecznego państwa cesarskiego i poczuć jego klimat, ale nie rozważać nie temat dawnych dziejów w tym kraju.
Sylwia Bachleda sprawiła, że pokochałam każdego bohatera, a następnie go znienawidziłam. Uwielbiam książki, które pozwalają mi okazać uczucia postaciom.
Charlotte oczarowała mnie sobą, młoda dziewczyna, pełna miłości i nadziei na przyszłość, ale także osoba odznaczająca się niepewnością i brakiem zdecydowanie. Była postacią, która wywoływała w nas mieszane uczucia, ale nie dało się jej nie lubić. Momentami drażniło mnie jej niezdecydowanie, nie potrafiła przejąć kontroli nad swoim życiem i nad tym co czuje.
Victor, ukochany dziewczyny, który już na pierwszych stronach podbił moje serca, ale rozbił je także na kawałki, zostawiając Charlotte. Był bohaterem pełnym sprzeczności, kochał dziewczynę, a mimo to ją opuścił. Ciężko stwierdzić czy zasłużył na jej miłość.
Franciszek, ach on, niby idealny, a jednak nieidealny. Mówiąc o nim, zdradziłabym część fabuły, a tego nie chcę. Niemniej jest on bohaterem, którego możecie pokochać, ale także znienawidzić.
Aleksander, z pewnością jedna z najważniejszych postaci, tajemniczy, młody i piękny cesarz z "drapieżnym uśmiechem", dający się pokochać każdej czytelniczce. Szczerze mówiąc, polubiłam go, jego upartość, wytrwałość, ale także okazał się przebieglym człowiekiem.
Akcja. Była szybka, ledwo zauważałam, gdy przeskakiwałam z jednego wydarzenia na drugie, zastanawiałam się, czy czasem nie było za szybko, lecz przekonałam się, że to jest ta dobra strona tej książki. Życie Charlotte także zmieniało się dynamicznym tempem. Z pewnością się nie nudziliśmy, nowi bohaterzy pojawiali się równomiernie co do zmian w życiu dziewczyny.
Emocjonująca. Zdecydowanie rozkochacie się w subtelnych opisach pani Bachledy. Sporo w niej erotyki, ale to właśnie tworzy tę książkę i na tym polega jej główny urok. Mimo że jest tego sporo, cały czas chce się więcej.
Cała powieść to wyczekiwanie co wydarzy się na następnej stronie, a także chłonięcie obecnej chwili. Chcemy poznać dalszy los Charlotte i nie możemy się powstrzymać od czytania.
Muszę przyznać, że spodobała mi się ta książka, momentami obezwładniająca, ale także łamiąca serce. Autorka kilka podważyła moje uczucia do bohaterów, jak i samej historii, ale za każdym razem to naprawiała, sprawiając, że nie mogłam oderwać się od tej powieści.. Podobno szykuje się już kolejna część ,,Pocałunku cesarza", chętnie ją przeczytam, zwłaszcza, że ta skończyła się ze sporym miejscem popisu dla kontynuacji.
Za przeczytanie tej książki dziękuję wydawnictwu Novae Res.